Namiot Poligon 2 Alu na Araracie. Test Moniki Witkowskiej

Miejsce i czas testu: Turcja - wejście na Ararat + Kapadocja, lipiec 2023
Namiot: Marabut Poligon 2 Alu



Wiele moich wyjazdów to wypady namiotowe. Oczywiście biorę pod uwagę, że każda wyprawa ma swoją specyfikę, a namiotów uniwersalnych, idealnie pasujących do wszelakich warunków, po prostu nie ma. Czego innego oczekuje się od namiotu górskiego na atak szczytowy na ośmiotysięczniki, a zupełnie inne zadania ma spełnić namiot np. na wyjazd autostopowy do krajów tropikalnych.  


Jadąc na Ararat, najwyższą górę Turcji (5137 m) wiedzieliśmy, jakich mniej więcej warunków się spodziewać (dla mnie był to już trzeci raz na tej górze, jako że w roli przewodnika prowadzę tam grupy). O tej porze (początek lipca) śnieg zwykle nie pada (choć jak to w górach - nigdy nic nie wiadomo), a bardziej od deszczu prawdopodobny jest kurz. Typowo górski namiot nie był nam potrzebny bo w dalszym etapie chcieliśmy jeszcze zaliczyć wyskok do Kapadocji, a po powrocie do kraju w perspektywie był też biwak na Mazurach. Biorąc to wszystko pod uwagę kryteria namiotu wyboru były proste: nasz przenośny "apartament" musiał pomieścić dwie osoby plus bagaże, miał być względnie lekki, a z konstrukcji preferowaliśmy igloo. Padło na namiot Marabut - Poligon 2 Alu (wersja "Alu", bo zależało nam na lżejszym, aluminiowym stelażu).

 

Namiot Poligon 2 Alu na wyprawie na Ararat

 


Mocny i trwały namiot biwakowy


To co trzeba powiedzieć o Poligonie to to, że sprawia wrażenie mocnego i trwałego (po 2 tygodniach użytkowania trudno ocenić to na 100%, stąd słowo "sprawia"). Niewątpliwym plusem jest łatwość jego rozstawiania - jedna osoba bardzo szybko i łatwo sobie z tym poradzi, nawet na wietrze, jako że cała filozofia to włożenie w materiałowe tuneliki dwóch wyginanych masztów. Tropik jest na stale podpięty, tak więc nie trzeba żadnych kombinacji z jego podwieszaniem, czy ściąganiem podczas zwijania. Jako konstrukcja kopułkowa (igloo) - namiocik nie wymaga szpilkowania czy śledziowania, co na kamienistym podłożu było istotne, no i można taki domek wstawić w dowolne miejsce, choćby na taras (tak, tak, spanie w namiocie na betonie też nam się zdarzyło). 

 

Plusem jak dla mnie jest też kolor namiotu, określony przez producenta jako "oliwkowy" choć dla mnie to ciemna zieleń (niektórzy powiedzieliby zapewne "zieleń butelkowa"). Owszem, w górach lubię żywe kolory (czerwony albo żółty), ale biorąc pod uwagę że to namiot jednak nie typowo górski, ale raczej "plenerowy", na wypady do lasu albo w niższe góry, ciemna zieleń jest bardzo praktyczna, bo pozwala wtopić się w naturę. 


Waga 2,8 kg jak na mocną konstrukcyjnie dwójkę jest jak najbardziej okej, choć nie ukrywam - w autostopową podróż dookoła świata zabrałabym coś mimo wszystko lżejszego. Ale znowu - na wypady, w których nie muszę nastawiać się na totalny minimalizm i naprawdę długie, hardcorowe przejścia (na Araracie nie ma tego tematu, bo bagaże noszą muły) wspomniana waga jest zupełnie w porządku.

 

Pewnym minusem w Poligonie jest wielkość komory spalnej. W specyfikacji produktowej podawane są następujące jej wymiary: długość 203 cm, szerokość 143 cm, wysokość  95 cm, ale trzeba brać pod uwagę że to pomiary przy krańcach podłogi, a w praktyce przestrzeń użytkowa jest ciut mniejsza.  I to mimo że nie mieliśmy w namiocie bagaży, które nijak by się już nie zmieściły (mowa o bardzo dużym plecaku i torbie wyprawowej). Niewielki tropik na wejściu też nie był rozwiązaniem - wstawienie pod niego bagaży uniemożliwiłoby wchodzenie i wychodzenie. Co zrobiliśmy? Ano wykorzystaliśmy fakt, że namiot ma 2 wejścia i zamieniliśmy strony - to co było tyłem zrobiliśmy "bramą", zaś tropik stał się absydą pod którą zaległy nasze bety i było okej. Ale wracając do przestrzeni sypialni - dla mniejszych osób problemów z ułożeniem się w niej do spania nie będzie, a już najlepiej jeśli spać będziemy w namiocie sami - wtedy nawet bardzo wysoka osoba może ułożyć się po prostu po przekątnej, kładąc swoje rzeczy koło siebie, w sypialni. 

 

Jak na mój babski gust trochę brakuje w Poligonie kieszeni - owszem są w narożnikach, ale ich trójkątna konstrukcja zmniejsza ich pakowność. Za to duży plus daję za to, że namiot doskonale przetrwał niesamowicie długą i silną burzę - pioruny waliły, z nieba lała się ściana wody, a wnętrze było zupełnie suche (mowa o namiocie zupełnie nowym, bo przy dłuższym czasie użytkowania trzeba zakładać, że nie ma namiotów wiecznie wodoodpornych - każdy wymaga potraktowania co jakiś czas impregnatem). 


A jak z pakowaniem? Namiot składa się błyskawicznie, a jego włożenie w worek nie stanowi żadnego kłopotu  (doceni to każdy kto w zbyt ciasny worek pakował zabłocony namiot). Po spakowaniu worek może osiągnąć długość 44 cm, co oznacza że spokojnie przytroczymy go do średniej wielkości plecaka.

 

Namiot z gwarancją i serwisem


I na koniec ważna kwestia, za którą producent ma u mnie duży plus. Otóż każdy namiot Marabuta ma 3-letnią gwarancję. Czyli gdyby coś, możemy liczyć na bezpłatną naprawę. A jeśli po tych 3 latach coś urwiemy, rozedrzemy, rozetniemy podłogę, złamiemy stelaż czy uszkodzimy zamek - też nie ma problemu. Wprawdzie już odpłatnie, ale wciąż można będzie liczyć na serwis. Ja rzecz jasna zakładam, że to opcja, z której mimo wszystko nie skorzystam - żadnych przykrych przygód z Poligonem raczej nie przewiduję.

 

PS. W ramach ekwipunku na Ararat zabrałam… czerwone szpilki. Nie w zastępstwie raków, ale do ulubionej czerwonej bluzy pasowały. A na tle namiotu prezentowały się szczególnie ładnie!


Namiot Poligon 2 Alu na wyprawie na Ararat

 

 

 

 

Tekst i foto: Monika Witkowska



 

 

 

POBIERZ KATALOG